Jeść, czy nie jeść, oto jest pytanie?! Idziesz na wesele, potańcówkę z jedzeniem do rana i nie wiesz, co z dietą?
Są na to patenty.
Po pierwsze:
Jeśli, na co dzień jesz zdrowo, trzymasz się wyśrubowanych zaleceń i określonej diety to odpuść sobie i jedz to, na co masz ochotę. To tylko jeden dzień spośród większości, kiedy trzymasz się tzw.czystej miski. Taki odpust, nie powinien, więc zniweczyć Twoich starań, a może być super ulgą dla psychiki. Chyba, że na takie imprezy chodzisz bardzo często. Wtedy przejdź do punktu drugiego.
Po drugie:
Zaplanuj. Idąc na taką imprezę masz kilka opcji. Jeśli chcesz sobie „zdrowo pojeść”, to pamiętaj nie tylko o luźnych ciuchach, które ukryją wywalony od przejedzenia brzuchol. Możesz dzień lub dwa przed imprezą mniej zjeść, pić dużo płynów, popijać herbatę z pokrzywy, która pomoże nieco się wysmuklić (działa moczopędnie i usunie trochę wody z organizmu). Na dzień przed imprezą odpuść sobie kolację. W dzień zabawy nie jedz od rana nic, co Cię wzdyma, np. czosnek, cebula, kapusta, produkty z pszenicy, bułki, chleb, mleko, jogurty, twarogi itp. Kiedy twoje kiszki grają marsza zagłuszając nawet orkiestrę jest więcej niż pewne, że rzucisz się na jedzenie. Przed wyjściem zjedz posiłek, który Cię nasyci, np. kawałek ryby, mięsa, jajka + wybrane warzywa najlepiej tzw. low foodmaps (najmniej wzdymają, listę możesz sobie wygooglować) + łyżeczka/łyżka oliwy do tego. Wersja turboszybka i z gotowców to może być, np. galat mięsny/rybny kupny + ogórek świeży/małosony/kiszony lub wędzony kurczak + pomidorki koktajlowe lub pomidor malinowy (na co dzień wędzonki i gotowce ze sklepu nie są polecane, jako zdrowe produkty, ale w takich sytuacjach będzie to wybór lepszy niż gorszy, dobra będzie też garść orzechów i banan itp. To, co jest najważniejsze to, żeby nie iść na głodnego. Kiedy czujesz, że wspomnienie ostatniego posiłku jeszcze krąży po układzie trawiennym to wlatujące na stół devolaje, frytki, ciasta i inne cuda nie wezmą nad Tobą władzy.
Wybierz to, co najbardziej lubisz i na co najbardziej masz ochotę i to sobie nałóż w ilości 1 sztuki! Jak zjesz, to, co na talerzu i jeszcze będzie Ci mało to wtedy sobie dołóż. Nie rób tak, że jesz oczami i nakładasz sobie wszystko, co tylko na talerz, wtedy zjesz zdecydowanie więcej. Przykładowo ja wybieram dewolaja, bo bardzo lubię i zostawiam sobie tę przyjemność na takie właśnie okazje. Staraj się wybierać mięcho bez panierki, np. zrazy, pieczenie, zawijańce, różne rolady, galarety, ryby w galarecie, szaszłyki, tatary itp itd.
Odpuść sobie zapychacze: frytki, ziemniory, kartofelki, bułeczki, chlib, makarony, ryże i wszelkie takie takie. Nie sosuj, czyli unikaj sosów. W zasadzie kiedy odpuścisz powyższe dodatki masz problem z głowy. Nakładaj sobie na talerz sałaty, surówki, warzywa gotowane, owoce i to głównie nimi się „zapychaj”. Od nich zaczynaj pałaszowanie dań. Ciasta i słodkie wybieraj tylko te, które naprawdę lubisz i przed którymi cieknie Ci ślinka. Nałóż sobie kawałek, a nie 5 różnych tafli ciasta. Dopiero kiedy zjesz to, co na talerzu bierz się za ewentualną dokładkję. Jeśli chcesz spróbować kilku ciast to ukryj sobie 1/3 serwowanego kawałka. W ten sposób kiedy nałożysz sobie 3 różne i tak zjesz tyle, co w jednym kawałku. Im więcej słodkiego chcesz zjeść tym bardziej nie słódź kawy ani herbaty.
Pij tylko lub głównie wodę – nie mylić z wódę. Paradoksalnie podczas takiej imprezy to soki, słodkie napoje i alkohol są największą bombą tuczniczą. W mgnieniu oka jesteś wstanie w towarzystwie wypić i litr i więcej napojów, kiedy ktoś ciagle Ci dolewa. Dolewaj więc sobie, ale głównie wodę. Słodkie napije tylko, kiedy już naprawdę chęć wypicia szklanki zimnej colki będzie przypierać Cię do muru.
Tadam to najprostsze patenty na to, by na imprezie czuć się lekko i mieć energię do tańca i szaleństw. Dzięki tym technikom uników po imprezie dopniesz się też w ulubione spodnie.
Co Wy na to, żeby napisać też o patentach na to jak pić, by na drugi dzień żyć?
Zainteresował Cię artykuł?
Poszerz swoją wiedzę o wybrane produkty z naszego sklepu – solidna dawka praktycznej wiedzy!